mój ojciec był stolarzem, a matka asystentką w bibliotece szkolnej. W czasie Wielkiej Recesji ojciec nie był w stanie znaleźć pracy, a godziny pracy mojej matki zostały skrócone. Nie stać ich już na kredyt hipoteczny. Musieliśmy sprzedać większość naszych rzeczy, aby utrzymać zasilanie tak długo, jak to możliwe. Straciliśmy prąd, ciepło i wodę, a w końcu wszyscy spaliśmy w jednym materacu w pustym domu, wiedzieliśmy, że lada chwila zostanie przejęta. Pewnego popołudnia wróciliśmy do domu, by odkryć, że nie było nas w domu i wtedy zaczęliśmy mieszkać w naszym vanie., Przeszliśmy od normalnego życia i stabilnych mieszkań, do bycia bezdomnymi. Nie zawsze mieliśmy Jedzenie i czasami moja matka musiała wybierać między gazem a jedzeniem. Moi rodzice zabierali nas do parku lub na plażę, aby grać cały dzień. W pewnym sensie, był to czas, kiedy widziałem moich rodziców i cieszyłem się nimi najbardziej.
— Karla Garcia, 25 lat, San Diego
Conor dorastał w Palo Alto i w wyniku uzależnienia od substancji, uciekał się do życia na ulicy przez półtora roku.
byłam tak pochłonięta moimi nałogami, że duża część mnie nie chciała pomocy. Po pierwszym pójściu na studia, moja impreza wymknęła się całkowicie spod kontroli. W końcu zostałem wprowadzony do” trudniejszych ” substancji i stał się beznadziejnie uzależniony. Nie udało mi się i przeszedł serię rehabs bez skutku., W końcu moje zwyrodniałe zachowanie odcięło mnie od przyjaciół i rodziny, a po wyrzuceniu z ostatniej kanapy, wyszedłem na ulicę.
— Conor Kelly, 28 lat, Santa Cruz
John spędził rok mieszkając na ulicy z powodu depresji i braku alternatyw.
posiadam tytuł magistra biznesu i marketingu., Jakieś dziesięć lat temu padłem ofiarą przestępstwa z nienawiści i nie otrzymałem leczenia, którego potrzebowałem. Zamiast tego sam się leczyłem, co doprowadziło do złych decyzji, utraty mojego biznesu i ostatecznie bezdomności. Spędziłem rok na ulicach San Diego. Kiedyś patrzyłem na bezdomność jako wynik osobistych decyzji. Teraz widzę rzeczy znacznie wyraźniej.
doświadczenie bezdomności jest najbardziej niszczycielskie w moim życiu. Cierpiałem na poważne zaburzenia depresyjne, lęki i PTSD, zanim byłem na ulicy, a te zaburzenia tylko pogorszyły się, gdy byłem bezdomny., Jedyną rzeczą, która utrzymywała mnie przy życiu, było przywództwo głosów naszego Miejskiego chóru i ich wiara we mnie.
— John Brady, 54 lata, San Diego